czwartek, 19 marca 2015

Z archiwów ghUlka - coś z Naruciaka

Tu znowu ghUlek! Teraz obiecuję pisać częściej, bo już nie pracuję ponad 12h na dobę! Sukceeees!
Zorientowałam się, że nie pokazałam paru drobiazgów, które robiłam jeszcze w zeszłym roku. Przejdę więc przez archiwa i podzielę się co nieco.
Po pierwsze: szata Hokage zrobiona na urodziny kolegi.
Dokładniej, płaszcz Czwartego Hokage, potem noszony przez Naruto

 To nie było łatwe... zwłaszcza, że wymyśliłam sobie fioletową podszewkę. Muszę jeszcze dużo się nauczyć, wszystkie szwy były krzywe. Ale to było fajne wyzwanie:))
Dobra, będę szczera: skalę wyzwania zwiększał fakt, że byłam kurde-mega-niesamowicie-i-wyczerpująco-SPŁUKANA. Cały materiał zdobyłam w lumpie, a płomienie namalowałam moimi wiernymi akrylami, bo je już miałam, a nie było mnie stać na czerwony materiał do wyszycia.
Płomienie starałam się skopiować w miarę dokładnie z mangi/anime, co zajęło trochę czasu, a potem i tak zostało częściowo zniweczone przez mój brak umiejęt.... znaczy eee, tego.... no dobra, w paru miejscach za mocno rozcieńczona farba kapnęła mi na materiał lub rozlała się za kontury i musiałam ratować sytuację, dorabiając jakiś płonący pypeć.
Najłatwiejsze były znaki kanji, bo jako prawie-magister japonistyki znam te cholerstwa jak zły szeląg. Nie było możliwości, żebym coś narysowała odwrotnie. Moja nemesis choć raz się przydała.
Tak sobie teraz myślę, że chciałabym zrobić ten płaszczyk jeszcze raz - teraz, kiedy już miałabym pieniądze i czas na normalne materiały. Someday, somehow...:)
Tymczasem proszę nie regulować odbiorników, bo więcej postów nadchodzi! A w dodatku niedługo Pyrkon, na który szykuję przynajmniej 1 cosplay:))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powiedz mi, co o tym myślisz! || Tell me what you think about it!