poniedziałek, 16 listopada 2015

*wdech*
  Pat przeprowadziła się do Poznania i w nowym mieszkaniu poświęciła jeden pokój na pracownię!!!!!
*wydech*
To najwspanialsza wiadomość na świecie i głęboko wierzę, że zmieni ona Kotworki na lepsze. Serio, jaram się tak bardzo, że mi dym uszami idzie.
 W ramach inauguracji nowego miejsca spotkałyśmy się z Pat w zeszłą sobotę, by powtórzyć coś świątecznego. Miałyśmy masowo robić bombki, ale część materiałów nie dojechała, więc po chwili konsternacji uruchomiłyśmy wyobraźnię. Ja, jak wiadomo, uwielbiam wyginać druty, więc wzięłam się za zwój miedzianego, który leżał u mnie od roku. Zakochałam się z miejsca. Miedź bardzo łatwo się formuje, nawet przy dużym przekroju, a w dodatku nie jest krucha jak, powiedzmy, aluminium. Z wyjątkiem bardzo precyzyjnych zgięć przy łączeniu poszczególnych kawałków nawet nie używałam szczypiec - wszystko dało się zrobić rękami.






No dobra, przyznam się, łapki potem trochę protestowały, ale POŚWIĘCIŁAM JE DLA SZTUKI.
Patusiak za to nie wiedział, w co ręce włożyć...w przeciwieństwie do jej kotów, które radośnie wtykały łapy w każdy używany akurat klej i farbę. W końcu Pat uznała, że dziś pora na decoupage; Lu natychmiast się z nią zgodziła, siadając na świeżo zagruntowanych drewienkach.

 Pat udało się ją zgonić - wtedy bezczelnie zabrała jej fotel.

Pat na szczęście nie poddała się, pogoniła kotu kota i zasiadła na swoim miejscu, gdzie udało jej się stworzyć takie oto cuda.

 Mi z kolei asystowała Szogunka, bo przecież nie mogło jej zabraknąć tam, gdzie styropianowe piłeczki spadały na podłogę! Musiałam uciec się do obrażenia kota...Ale lepszy kot obrażony, niż obżarty styropianem.
To nie były nasze jedyne projekty tego wieczora; co chwilą próbowałyśmy czegoś nowego, ale mało co dało się skończyć. Co chwilę coś spadało ze stołu - kubek z herbatą, nakrętka pełna brokatu, koraliki natychmiast kolonizujące wszelkie możliwe szpary w podłodze..  Na dodatek część moich rzeczy wymagała szycia, więc udało mi się zastawić na Pat pułapkę w postaci igły. Ten terror się nigdy nie skończy, to już tradycja:)
Nie uległa zmianie jeszcze jedną rzecz. Ja sama jestem siewcą Chaosu - a we dwie z Pat stanowiły prawdziwe chaotyczne tornado. Siądziemy gdzieś, zaczniemy tworzyć - i kiedy podniesiemy wzrok, okaże się, że świat wokół nas wywrócił się na lewą stronę.

Jeszcze widać podłogę, co poczytujemy sobie za rzadki sukces..
Tak więc: nowe miejsce, nowe zasady, nowe pomysły, cudowną współpraca...i nadal ten sam bałagan. Ale będziemy nad tym pracować, bo szykują się dalsze zmiany, oj szykują. .
No to jak, komu bombkę? 2d? 3d? A może ozdobę na choinkę lub stół z przepięknej miedzi? 






środa, 26 sierpnia 2015

beznadziejnie sentymentalna/hopelessly sentimental

Jak inaczej nazwać osobę, która nie chciała się pozbyć swoich ulubionych podartych skarpetek, więc zrobiła z nich etui na telefon?
Zamyka się jak para skarpetek:)
I mean, what else would you call a person who loves her old ripped socks so much that she'd rather make a phone sleeve out of them than throw them out?
It closes like a pair of socks, too:)

czwartek, 6 sierpnia 2015

Dajcie mi wystarczająco wielką łopatę, a ogarnę życie || Give me a shovel big enough and I'll clean up my life

Joł, madziągi!
Są wakacje. W wakacje nauczyciele teoretycznie nie mają pracy.
Praktycznie mają mniej pracy, więc cały pozostały czas poświęcają na poszukiwanie nowych źródeł zarobku. W samym tym tygodniu byłam na siedmiu rozmowach kwalifikacyjnych. Bawię się wyśmienicie... muszę wam kiedyś pokazać bazgroły, które powstały na orientacji pracowników Amazona:)
W międzyczasie jednak zdecydowałam, że czas na trochę porządku, i zaczęłam - jak Pat - od materiałów do craftów wszelakich.Zajęło mi to trzy dni, podczas których krzywo malowany kwadrat zwany szumnie salonem wyglądał, jakby bomba wybuchła w fabryce lizaków. Dokonałam jednak cudu i zmieściłam wszystko w jednej małej szafce, a przy okazji znalazłam tonę zaczętych bądź niewykorzystanych rzeczy.
Jedną z nich była podstawa bransoletki, wycięta kiedyś z wieczka opakowania po kawie. Dokładnie wiedziałam, czemu jej nie wykorzystałam: podczas wycinania zbyt tępy nożyk ześliznął się, a kiedy przestałam krwawić, zdjęłam opatrunki i mogłam ruszać ręką, minęły już dwa tygodnie i zapomniałam o tym, po co tak cierpiałam.
Popatrzyłam w sposób wielce dramatyczny na bliznę na palcu i zabrałam się do roboty.












Uwaga, pytanie: gdzie spieprzyłam i jak to naprawiłam?:)
Also: kto chce bransoletkę?;)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Cuda wianki..:)

Musicie wiedzieć, że na ogół jestem bałaganiarą... Ale nawet ja muszę czasem posprzątać inaczej zaczyna mnie przerastać chaos wytworzony i nie mogę nic znaleźć.. Ostatnio stanęło na wszystkie moje pierdółki pomoce do decoupage i nie tylko... Cała szafka to są same serwetki, których ciągle mało i ciągle ich więcej przybywa... Każda moja wizyta w pasmanterii kończy się kupieniem kilku (zwykle koło 10) nowych potrzebnych jakżeby inaczej serwetek... No przecież każda serwetka może się mi przydać....To już jest na tyle znane u mnie w domu, że nawet mój brat zbiera je dla mnie.. i przynosi z pracy, z restauracji itp.... Żałuję tylko jak byliśmy w Italii to nie znalazłam kilku do kolekcji^^ Ponadto kupuję też tasiemki, kawałki koronek, koraliki, kawałki skórzane.,. Wszystko co może się przydać do tworzenia.. Nawet ostatnio kupiłam sobie do wycinania kształtów w owocach maszynkę, która jak stwierdziło moje Kochanie na pewno zostanie użyta ale niezgodnie z instrukcją.. I owszem mam już kilka pomysłów do czego można by to użyć( ja i te moje szalone, nierealne pomysły) A teraz pokażę Wam, bo muszę się komuś pochwalić(!) a w domu nie mam komu.. Poza tym Ulciak jest za daleko i jakoś tak postanowiłam, że skoro dawno nas nie było to może być to post o wszystkim i o niczym..:)
























Tak więc jak widzicie często jedne zakupy a wiele różności.. W sumie aktualnie jestem w trakcie szaleństw zakupowych bo tworzę kolejną już kartkę (!) tylko tym razem w ramach podziękowań..No i muszę znaleźć oryginalny sposób na zapakowanie prezentu:) Miłego wieczora. Ja tym czasem idę spróbować ciasto drożdżowe, które pięknie pachnie z mojej cudownej kuchni:)

wtorek, 14 lipca 2015

Niebiesko mi...

Po raz kolejny miałam okazję wykazać się w tworzeniu kartek urodzinowych.. Tym razem miała być niebieska, skromniejsza, bardziej klasyczna.. Pod słowem klasyka kryje się wiele skojarzeń i każdy inaczej to sobie wyobraża.... Przez kilka dni próbowałam sobie wyobrazić kartkę, nawet ją narysować,ale nie szło mi za dobrze. Lepiej mi się pracuje, mając jakieś ograniczenia czasowe.. Jestem bardziej twórcza wtedy:P no ale dość już o mnie.. Oto moje arcydzieło.. Prawda, że śliczne?:)
Mam tylko jedno zdjęcie niestety, ale i tak mi się podoba:) a Wam? Kartka jest prosta, klasycznie piękna i skromna.. Nie ma jakiś dużych napaćkanych rzeczy, kwiatków.. No i całość nie jest zrobiona decoupage :)

sobota, 30 maja 2015

Deco, decu, decoupage:)

Ostatnio posiadam mniej czasu i chęci na tworzenie.. Pomysły owszem i są, ale brak czasu i dość często weny przekłada się na brak tworzenia.. Dziś w końcu się udało stworzyć kolejne zawieszki do kolczyków.. Zajęło mi to kilka godzin ale za to jak się odstresowałam:) A oto moje arcydzieła:








Biedroneczki są w kropeczki:)

Mało ich, ale na więcej nie starczyło mi czasu.. Jutro postaram się coś dorzucić:)

piątek, 22 maja 2015

Exploding box, czyli kartka urodzinowa na 18-stkę

Już jakiś czas temu kiedy pierwszy raz robiłam kartkę okolicznościową zachwyciły mnie kartki - exploding box. :) Sama chciałabym kiedyś dostać coś takiego w prezencie:) no ale nie o tym miało być, mianowicie w sobotę idę na 18-stkę ( myślałam,że okres chodzenia na 18 już dawno za mną) i długo zastanawiałam się co mogłabym dać w prezencie. Niestety, albo stety prezent został wybrany wcześniej już za mnie:) więc postanowiłam, że tylko dorzucę coś do niego od siebie. Postanowiłam zrobić kartkę urodzinową metodą decoupage. No i tu zaczęły się schody dla mnie.. jakie kolory wybrać, jaki motyw itp. z dodatkowych porad usłyszałam,że nie ma to być nic głupiego i zboczonego.. Więc większość pomysłów i motywów odpadła, jak np kartka w kształcie gorsetu damskiego:) Postawiłam na exploding box, bo przecież jak szaleć to na maksa:)  Już od jakiegoś czasu stawiam na zadania, które zwykle zabierają mi coraz więcej i więcej czasu i energii.. No i zamiast ułatwiać sobie zadanie, to je utrudniam... No ale super opis, jak zrobić podstawę exploding box znalazłam tutaj : http://moje.creativehobby.pl/2012/01/exploding-box-10-cm-x-10-cm-instrukcja.html . Instrukcja jest tak prosta, że nawet ja jej utrudnić sobie nie mogłam, a uwierzcie mi próbowałam, na wszelkie sposoby:)

 Zaczęłam od odmierzenia i wycięcia prostokątów. Na zdjęciu u góry już są ze sobą połączone :)
 Następnie zgodnie z instrukcją zrobiłam  pokrywkę na mój exploding box.
 Tak wyglądało po posklejaniu wszystkiego. Jako podstawę wzięłam stare teczki na dokumenty. Są na tyle dość twarde, że można z nich spokojnie stworzyć kartkę:)
 To zdjęcie to .. hm... na tym zdjęciu są rzeczy potrzebne do otrzymania papieru formą decoupage.
 Najpierw jednak musimy wybrać motyw na serwetce.. I dopasować do niego dodatki.
 Żeby nanieść formą decoupage serwetkę musicie, mieć dobre żelazko i ręcznik dodatkowo. A więc zaczynamy od położenia ręcznika, ściereczki, kawałka materiału, na którym będziemy prasować papier.:) Następnie, kładziemy wycięty kawałek papieru do pieczenia. Następnie kładziemy na tym papierze do pieczenia, kartkę czystą na której chcemy mieć decoupage. Na to kładziemy folię spożywczą ( zostawiajcie marginesy z folii, nie róbcie jej idealnie wyciętej w tym samym kształcie co wasz wzór) zostawiając kawałek folii wystający. To ważne, bo folia pod wpływem ciepła lekko się kurczy i jak wytniecie na rozmiar to może nie złapać dobrze całego motywu z serwetki i będziecie musieli brzegi podklejać.

Następnie na folię kładziecie serwetkę wybraną a na nią jeszcze raz wycięty kawałek większy papieru do pieczenia. :)
Tak jak na tym zdjęciu widać. Nagrzewacie żelazko i prasujecie waszą kartkę tak długo aż papier do pieczenia lekko zbrązowieje. wtedy macie pewność, że folia złapała i "przykleiła" waszą serwetkę. Tylko uważajcie bo często jest gorąco po prasowaniu i można się poparzyć!




A tak wygląda ozdobiona już i zrobiona przeze mnie kartka. Prawda, że śliczna?:)



Mam tylko nadzieję, że spodoba się jako prezent!:)