Tu znowu ghUlek! Teraz obiecuję pisać częściej, bo już nie pracuję ponad 12h na dobę! Sukceeees!
Zorientowałam
się, że nie pokazałam paru drobiazgów, które robiłam jeszcze w zeszłym
roku. Przejdę więc przez archiwa i podzielę się co nieco.
Po pierwsze: szata Hokage zrobiona na urodziny kolegi.
 |
Dokładniej, płaszcz Czwartego Hokage, potem noszony przez Naruto |
To
nie było łatwe... zwłaszcza, że wymyśliłam sobie fioletową podszewkę.
Muszę jeszcze dużo się nauczyć, wszystkie szwy były krzywe. Ale to było
fajne wyzwanie:))
Dobra, będę szczera: skalę wyzwania zwiększał
fakt, że byłam kurde-mega-niesamowicie-i-wyczerpująco-SPŁUKANA. Cały
materiał zdobyłam w lumpie, a płomienie namalowałam moimi wiernymi
akrylami, bo je już miałam, a nie było mnie stać na czerwony materiał do
wyszycia.
Płomienie starałam się skopiować w miarę dokładnie z
mangi/anime, co zajęło trochę czasu, a potem i tak zostało częściowo
zniweczone przez mój brak umiejęt.... znaczy eee, tego.... no dobra, w
paru miejscach za mocno rozcieńczona farba kapnęła mi na materiał lub
rozlała się za kontury i musiałam ratować sytuację, dorabiając jakiś
płonący pypeć.
Najłatwiejsze były znaki kanji, bo jako
prawie-magister japonistyki znam te cholerstwa jak zły szeląg. Nie było
możliwości, żebym coś narysowała odwrotnie. Moja nemesis choć raz się przydała.
Tak
sobie teraz myślę, że chciałabym zrobić ten płaszczyk jeszcze raz -
teraz, kiedy już miałabym pieniądze i czas na normalne materiały.
Someday, somehow...:)
Tymczasem proszę nie regulować odbiorników, bo więcej postów nadchodzi! A w dodatku niedługo Pyrkon, na który szykuję przynajmniej 1 cosplay:))